Michał Lenarciński: Pana droga do reżyserii wiodła przez Wydział Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej... Tomasz Konina: - Z papierów jestem "teoretyk". A z pracy praktyk. Dlaczego nie kończył pan reżyserii? - Kiedy zdawałem do szkoły, reżyseria była podyplomowa, więc pomyślałem, że teoria będzie dobrym wstępem. Ale wszystko jakoś szybko poszło i już podczas studiów zacząłem współpracować z kolegami z Wydziału Aktorskiego, a tuż po skończeniu zostałem asystentem Anny Seniuk. Później w swojej bezczelnej wierze, że należy ryzykować poszedłem do Gustawa Holoubka, dyrektora warszawskiego Teatru Ateneum i zakomunikowałem, że chcę robić "Wujaszka Wanię" Czechowa z Piotrem Fronczewskim, Arturem Barcisiem. A Holoubek powiedział: jeżeli aktorzy się zgodzą, to robimy". I aktorzy się zgodzili. Zresztą nie tylko oni, bo godzili się też śpiewacy. - Niedługo później zadzwoniła do mnie Ewa Michnik, której reżyser wycofał
Tytuł oryginalny
Praktyczny teoretyk
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 248