Są wulgarni. Nieprzyzwoici. Opowiadają niesmaczne dowcipy. Obrażają publiczność. I na dodatek nie umieją tekstu. Kto? Artyści ze spektaklu "Pożar w burdelu". A mimo to dawno się tak nie uśmiałem, jak na trwającym niespełna godzinę programie w miniony weekend w Klubie Komediowym na Chłodnej 25 - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
"Pożar w burdelu" to kolejny świetny pomysł dramatopisarza Michała Walczaka. Nie ma chyba takiego gatunku teatralnego, w którym ten wszechstronny autor by się nie odnalazł. Twórca pokoleniowych dramatów "Piaskownica" i "Podróż do wnętrza pokoju", w ostatnich sezonach popełnił pastisz horroru pod wiele mówiącym tytułem "Krwawa jatka", dwie bardzo poważne sztuki dla dzieci, dwa komediowe monodramy dla Rafała Rutkowskiego oraz "Boski romans" - pierwszą komedię katolicką. Było tylko kwestią czasu, kiedy założy kabaret. Wiele było ostatnio prób powołania artystycznego kabaretu w stolicy, w odróżnieniu od innych ta ma szanse na powodzenie. Walczak posiada nie tylko talent pisarski i surrealistyczne poczucie humoru, ale także umiejętność pracy z aktorami. Wiedziałem, że Anna Smołowik (znana z "Kompleksu Portoya" w Konsekwentnym) ma wspaniałą siłę komiczną, ale że posiada ją również Agnieszka Przepiórska, odtwórczyni smoleńskiej wdowy w mono