Pisząc przed dwoma miesiącami o prapremierze nowej sztuki Leona Kruczkowskiego w Teatrze Współczesnym w Warszawie, nie przypuszczałem, że w tak krótkim czasie będę powtórnie mówił o "Pierwszym dniu wolności". Nie myślałem, że tak szybko spełni się, moje przewidywanie i większość teatrów natychmiast wstawi utwór do repertuaru pomimo innych, niekiedy, planów. To świadczy nie tylko o autorytecie Kruczkowskiego i o potrzebie polskiego współczesnego dramatu. To świadczy przede wszystkim, że sztuka - zgodnie z przewidywaniami - chwyciła. Ze oprócz spraw i problemów dyskusyjnych znalazło się w niej dosyć elementów atrakcyjnych dla publiczności, dla aktorów. Było to oczywiste już na pierwszym przedstawieniu warszawskim. Niestety - jak wiemy - nie każda oczywistość, a raczej tylko niewiele oczywistości realizuje się w praktyce. Ale w ciągu dwóch miesięcy sztukę Kruczkowskiego otoczyło nieporozumień krytycznych i pospolitych wypaczeń jej sensu
Tytuł oryginalny
Powtórka polemiczna z Kruczkowskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 13