W ciągu 27 lat od premiery przeboju "Wielki Szu" wielokrotnie słyszeliśmy o tym, że słynny hazardzista powróci. Doczekaliśmy się kontynuacji, ale w nieoczekiwanej formie.
Film "Wielki Szu" w reżyserii Sylwestra Chęcińskiego i na podstawie scenariusza Jana Purzyckiego (dziś m.in. scenarzysty telenoweli "Złotopolscy") kończy się sceną, w której tytułowy bohater ( w tej roli Jan Nowicki) zostaje znaleziony martwy wśród kartonowych pudeł na zapleczu hotelu "Victoria". Ponieważ opowieść o hazardziście odniosła wielki sukces frekwencyjny, wielokrotnie powracał pomysł kontynuacji. Jan Purzycki posiada podobno jakieś scenariuszowe propozycje sequela, a na pytanie, jak zamierza poradzić sobie z powrotem bohatera, który został już uśmiercony, zazwyczaj uśmiecha się tajemniczo... Tymczasem okazało się, że Wielki Szu powraca w najmniej oczekiwanej formie - jako postać musicalu na deskach stołecznego Teatru Sabat Małgorzaty Potockiej. Jak sobie poradzono z "wskrzeszeniem" bohatera, którego również w wersji scenicznej gra Jan Nowicki? Wielki Szu budzi się w przedsionku piekła, gdzie spotyka ludzi, których skrzywdził, wśród