Aby farsa miała dzisiaj rację bytu konieczne są dwie rzeczy: dobrze skrojony tekst oraz znakomici aktorzy. Wtedy można mieć pewność, że publiczność spadzi miły wieczór, zaśmiewając się do łez z błahych, ale za to komicznych perypetii bohaterów, wplątanych, w zawikłane sytuacje i nieprawdopodobne zbiegi okoliczności. W spektaklu "Spróbujmy jeszcze raz" Murraya Schisgala, w reżyserii Jacka Chmielnika zabrakło tych dwóch elementów i dlatego zamiast w dobrym humorze, wyszłam z niego z poczuciem, że ktoś chce mnie tu nabić w butelkę. To przysłowiowe nabijanie zaczęło się już, gdy w pełnym świetle ujrzałam skonstruowaną bez pomysłu, żeby nie rzec banalną, scenografię Katarzyny Fenz. Na niewielkiej scenie znalazł się standardowy barek z alkoholem oraz kanapa, które w sposób nader niewymyślny miały odesłać mnie do amerykańskich korzeni komedii. Na ustawionej z tyłu tablicy z trudem udało mi się odczytać napis ,,vid
Tytuł oryginalny
Porozmawiajmy o seksie, czyli psychoterapia grupowa
Źródło:
Materiał nadesłany
Czas Krakowski nr 284