EN

24.09.1994 Wersja do druku

Pora na czarownice

Jeśli chcecie państwo wybrać się do teatru na dobry FILM z chwytliwą czołówką, ale kiepskim lektorem, to polecam "Czarownice z Salem" Arthura Millera w Teatrze Współczesnym. Jeśli chcecie posłuchać wspaniałej, monumentalnej muzyki chóralnej "Carmina Catulli", czy nasycić oczy widowiskowymi ruchomymi panoramami, z fantazją zaprojektowanymi, wielkimi lalkami i imponującą scenografią Jadwigi Mydlarskiej-Kowal - to również polecam ten spektakl.

Jeśli nie chcecie z kolei zamiast aktorskich kreacji wysłuchać recytacji z trzeciej czy czwartej próby czytanej - lepiej wybierzcie się państwo na inny film. Teatr to nie tylko dobra muzyka i z rozmachem nakreślone obrazy sceniczne - tego nie brakuje nam w kinie - ale przede wszystkim ŻYWA obecność aktora na scenie. "Czarownice z Salem" ogląda się i słucha jak udaną hollywoodzką produkcję, do której ktoś podłożył marny dubbing. Co innego widać, co innego słychać (od tego zarzutu wolny pozostaje jedynie Maciej Tomaszewski ze swoją partnerką Małgorzatą Ząbkowską). Ileż ciekawych charakterów można by - przy dopracowanym aktorstwie - ukuć z materii Millerowskiego dramatu! - Jest rok 1692, w miasteczku Salem rozpoczynają się procesy czarownic. Zwycięża fanatyzm, obłuda i zabobony. Zdrada małżeńska i podstępna zemsta kochanki doprowadza do zbiorowej psychozy. Ludzie stają przed dramatycznym wyborem - opowiedzieć się za zbiorowym kłamstwem, czy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pora na czarownice

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie nr 224

Autor:

Marta Steiner

Data:

24.09.1994

Realizacje repertuarowe