EN

4.10.2016 Wersja do druku

Pomalujmy sobie twarze na czarno

"Wściekłość" Elfriede Jelinek w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Jolanta Nabiałek w Krytyce Politycznej.

W studiu telewizyjnym zasiadają - prawdziwy uchodźca z krwi i kości (Mamadou Goo Ba), młodzieniec w dresie z wypisanym na twarzy "śmierć wrogom ojczyzny" (Julian Świeżewski) i Pan Wiesław - pielgrzym z gitarą, rwący się, aby odśpiewać Barkę (Michał Jarmicki). Naprzeciw nich - prowadzący, zapewne o liberalnych, umiarkowanych poglądach (Mateusz Łasowski). Jaką mają szansę się porozumieć? Żadną. "Wściekłość", którą Elfriede Jelinek napisała po zamachu w redakcji "Charlie Hebdo", w najnowszym spektaklu Kleczewskiej staje się nie opowieścią, nie historią, nie manifestem nawet, ale dojmującym wyciem zbiorowiska ludzi zmęczonych przemocą, bezsilnych, pozbawionych nadziei. Wściekłych. Gówno dla uchodźców 23 tysiące ludzi, którzy utonęli - listy z ich nazwiskami atakują widzów jeszcze przed wejściem na salę. Co, według Kleczewskiej, mamy do zaoferowania - już nie im, ale tym, którzy jeszcze nie utonęli, ale już płyną? Otóż

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pomalujmy sobie twarze na czarno

Źródło:

Materiał nadesłany

Krytyka Polityczna online

Autor:

Jolanta Nabiałek

Data:

04.10.2016

Realizacje repertuarowe