EN

5.07.1967 Wersja do druku

Pół żartem - pół serio

Wyczerpujące recenzowanie programów telewizyjnych jest raczej niemożliwe. Nie jestem bowiem ani "entuzjastą wakacji", ani nie biorę udziału w "turnieju o Żółtą Żyrafę", a przygody Robin Hooda już raz widziałem. O Dzienniku, który po tych atrakcjach następuje nie ma co pisać; od dłuższego już czasu przypomina on bochenek chleba naszego razowego, bardzo rzadko tylko uzupełnionego mikroskopijnym ciastkiem w rodzaju dowcipnego felietoniku o przedziwnych "sposobach użycia", różnych artykułów gospodarstwa domowego. A poza tym, jak stwierdził rozbrajająco prezenter Dziennika Andrzej Kozera: - Wybaczcie. Tutaj jest tak gorąco... Zamiast więc zwartej recenzji teletygodnia proponuję dziś telesałatkę czyli wybór co celniejszych sformułowań i kwiatków z telewizyjnej łączki. 1) TELETURNIEJ, CZYLI "CO MAM ZOSTAŁO Z TYCH LAT" Łza kręci się w oku, gdy w gronie telewidzów pionierów wspominamy emocje pierwszych teleturniejów. Czegóż to wówczas nie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pół żartem - pół serio

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Poznańska nr 186

Autor:

BEZ

Data:

05.07.1967

Realizacje repertuarowe