EN

25.10.2003 Wersja do druku

Pogodny uśmiech satrapy

Cesarz Kaligula nie najlepiej zapisał się w powszechnej historii. Zbrodniarz, szale­niec, kazirodca, okrutnik, wreszcie szyderca, który zapragnął kiedyś uczynić senatorem swego konia. Mimo to, a może właśnie z powodu swego szaleństwa, Kaligula nie tylko przerażał, ale także fascyno­wał swoich współczesnych. Tak, jak wielu twórców i dziś. Kilka lal temu z wypiekami na twarzy oglądano w Polsce filmową wersję losów Kaliguli, pełną bachanaliów i przemocy. Zawiedzeni będą jednak ci widzowie, którzy przyjdą na "Kaligulę" Alberta Camusa w nadziei na brutalne orgie i sceny pełne krwi. Purpura jest, co prawda, na scenie wszechobecna, ale tylko w kolorach szat i wielome­trowych sztandarów, spadających na scenę z wysokości kilku pięter. Dreszczyku emocji dostarczyć mo­że najwyżej zamknięcie publiczno­ści w wielkiej klatce-więzieniu. Kaligula w interpretacji Agaty Dudy-Gracz w niczym nie przypomina rozszalałego monstrum, któ­rego obraz tak barw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pogodny uśmiech satrapy

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita - W1 nr 250

Autor:

Justyna Nowicka

Data:

25.10.2003

Realizacje repertuarowe