EN

24.10.1984 Wersja do druku

Poezja nie doszła do głosu

Godzinę trwa w Teatrze Dramatycznym spektakl poświęcony Baczyńskiemu i jest to godzina, która się dłuży. Przede wszystkim dlatego, że zabrakło głównego bohatera spotkania - poezji. Zabrakło z winy reżysera i scenografa przedstawienia w jednej osobie - Waldemara Krygiera, który uczynił wiele, by duch uleciał, a słowo stało się nieistotne. Nie ufając widać poecie i sile jego wiersza, postanowił "wesprzeć" go. Scenografią, muzyką, efektami akustycznymi i świetlnymi. Zabrał się do tego z rozmachem. Inscenizacja zamordowała poezje. Miejscem, w którym się to dokonało jest przepastna, obnażona duża scena teatru, pełna porozstawianych narodowych rekwizytów, mających unaoczniać zapewne obraz ginącego świata. Przerażająco długie są te metry, które muszą za każdym razem pokonywać wchodzący i schodzący ze sceny aktorzy. A chodzą uparcie przez cały czas. Jest to całe misterium, kroków, zatrzymań, zwrotów, powrotów, ucieczek. Gdy już, już

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Polski nr 210

Autor:

Ewa Zielińska

Data:

24.10.1984