EN

1.03.2002 Wersja do druku

Po premierze w Teatrze NN. Fajwł, brat Szemiela

OPOWIEŚCI chasydzkie to mądrość i uroda. Czarodziejski wdzięk i humor na granicy absurdu. A przy tym wszystkim uderzająca prostota i klarowność. Pamiętam sprzed lat pierwszą lekturę owianego już mitem Singerowego Sztukmistrza z Lublina bazującego na zaczerpniętym z nich sposobie narracji i pamiętam zadziwienie: przecież to zwykła historyjka o uczuciach, w jakie potrafią się zaplątać ludzie, love story, tyle że z zaginionego, zaprzeszłego świata. Ale z kartki na kartkę odkrywało się drugie dno, ze "zwyczajności" wynurzała się filozoficzna mądrość - losy jednostki osiągały kosmologiczny, porażający wymiar. I takie - toutes proportions gardees - są opowieści chasydów, które dla potrzeb sceny (estrady?) jął konsekwentnie przysposabiać Teatr NN. Poddajemy sie ich urokowi, dla wielu współczesnych odbiorców bardzo egzotycznemu, śmiejemy się do łez wspinając na piętra absurdalności, ale takiej ułaskawionej, tylko odrobinę przekraczające

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Lubelski

Autor:

Andrzej Molik

Data:

01.03.2002

Realizacje repertuarowe