EN

24.09.1991 Wersja do druku

Po premierze "Czyż nie dobija się koni"

Podobno stan finansowy Teatru im. J. Osterwy jest tragiczny - niestety jednak nie tylko finansowy. Poziom artystyczny premierowego spektaklu "Czyż nie dobija się koni?" wg Horacego Mccoy'a pozostawia wiele do życzenia. Pomijając nieudolność aktorów, nie budzi też zaufania koncepcja reżysera. Dziwi niezmiernie, dlaczego postanowił on utwór o zdecydowanie tragicznej wymowie wyposażyć w taką ilość akcentów komediowych, czyżby dostrzegł w nim doskonały materiał na musical? Prawda, że publiczność się nie nudziła, ale czy taka jest ambicja teatru? Niezła muzyka (jak nie omieszkano podkreślić - Andrzeja Korzyńskiego), udane efekty świetlne, to tylko nic nie warta otoczka, kiedy spektaklowi brakuje duszy. Żeby tylko duszy! Tu po prostu aż razi nieporadność w budowaniu nastroju, nieumiejętność w prowadzeniu akcji - stąd tak mało umotywowana, a jeszcze mniej przekonywująca będzie scena finałowa. Nie rozumiem też, skąd w Teatrze im: Osterwy ta dener

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dzień Gazeta Lubelska

Autor:

Beata Smykowska

Data:

24.09.1991

Realizacje repertuarowe