EN

23.11.1997 Wersja do druku

Po co ożywiać truposza?

Podczas tego przedstawienia myślało się ze smutkiem o tym, o czym wszyscy niby to wiemy. W literaturze dramatycznej zwanej współczesną, czyli napisanej po ostatniej wojnie, istnieją sztuki niegdyś u nas grane, potem przez teatry zarzucone. Nagle powracają na sceny, zaczynają bowiem rymować się z naszym tu i teraz. Odmiennie niż wtedy, ale przecie nie mniej celnie. Bywają też sztuki słusznie przez teatry zapomniane. Próby otrzepania z kurzu takiego tworu są zabiegiem skazanym na bolesną porażkę. Po co ożywiać truposza, skoro jego aktualność dawno gdzieś wyparowała, forma wydaje się staroświecka i pretensjonalna, zatem i wartość wątpliwa? Po premierze "Biedermanna i podpalaczy" Maksa Frischa w Teatrze Słowackiego trudno na to pytanie odpowiedzieć. Biedermann jest fabrykantem produkującym smarowidło na porost włosów. Ma pieniądze, żonę, pokojówkę, zasobny i obszerny dom. Spokojne życie zakłócają pożary, wybuchające nieustannie w mieście

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Wiadomości Kulturalne" nr 47

Autor:

Bożena Winnicka

Data:

23.11.1997

Realizacje repertuarowe