Dobre sztuki są jak dobre wino: nie starzeją się. Jeśli zaś wystawione są tak dobrze, jak "Głupi Jakub" w "Ateneum" - nabierają nagle nowych wymiarów, ujawniają się jako dzieła wciąż żywe i ciekawe. Nawet dla pokolenia, tak daleko odbiegło od konwencji, w której napisana została sztuka Rittnera. Wnikliwa reżyseria Jana Świderskiego i pięknie skomponowana, pastelowa scenografia Władysława Daszewskiego ukazała nam w tym przedstawieniu różne powiązania, których aniśmy się dotąd spodziewali. Niespodzianką był więc dla mnie w pierwszym akcie tej tragikomedii jej fredrowski ton. Bo przecież ten Szambelan z "Głupiego Jakuba" ma wiele wspólnego z Rejentem z "Zemsty" i z tatką z "Dożywocia". Jest kutwą kutym na cztery nosi. Wszyscy się go w tym domu boją, a żenić chce się z młodziutką Hanią, którą kupić pragnie, jak Latka swą Rózię. A porucznik Teofil, pieczeniarz i rezydent na łasce Szambelana, to przecież nikt inny jak przesunięty w wi
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 49