Autorzy

Trwa wczytywanie

Tomasz Man

Dramaturg, reżyser, doktor filologii polskiej, którą studiował na Uniwersytecie Wrocławskim i absolwent Wydziału Reżyserii Dramatu warszawskiej Akademii Teatralnej. Od 2007 pracował jako adiunkt na Wydziale Lalkarskim we Wrocławiu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, gdzie w 2009 uzyskał doktorat.

O swoim dzieciństwie i latach szkolnych napisał: „Był to dla mnie czas trudny, bo zamiast się uczyć, najwięcej czasu spędzałem na czytaniu książek, pisaniu, słuchaniu muzyki i myśleniu o przyszłości”. Po skończeniu liceum w rodzinnym Rzeszowie, wyjechał do Wrocławia. Na Uniwersytecie Wrocławskim w indywidualnym toku nauki studiował literaturę, filozofię, historię sztuki i kulturoznawstwo. Pracę magisterską napisał o dramacie Stanisława Ignacego Witkiewicza Mątwa. W czasie studiów był aktorem studenckiego teatru f.vileda działającego przy klubie „Studnia”, którego twórcy wystawili między innymi fragmenty Ulissesa Jamesa Joyce'a. Man był także członkiem zespołów rockowych – gitarzystą Carton People oraz solistą i autorem tekstów w zespole Ośem. W 1995 roku został laureatem drugiej edycji Konkursu Literackiego Młodych Twórców organizowanego przez Tygodnik Powszechny. Za sztukę Niebodrzew otrzymał III nagrodę.

W roku 1997 Man odbył podróż do Indii i zdał na reżyserię w Akademii Teatralnej w Warszawie. W 1998 roku na łamach „Notatnika Teatralnego” ukazały się jego teksty o teatrze Grzegorza Jarzyny i Krystiana Lupy, zaś w „Dialogu” opublikowano sztukę zatytułowaną Katarantka. W 1999 roku powstała rock-opera Misterium 1999 oparta na tekstach średniowiecznych prezentowana na Festiwalu „Klasyka Polska” w Opolu. W tym samym roku na Akademii Teatralnej Man przygotował spektakl oparty na Boskiej Komedii Dantego, a także był asystentem Grzegorza Jarzyny, Agnieszki Glińskiej i Mai Komorowskiej. W styczniu 2000 roku odbyła się w Akademii Teatralnej premiera spektaklu na podstawie Zbrodni i kary Fiodora Dostojewskiego, w adaptacji Mana. Spektaklem dyplomowym Mana była inscenizacja Balladyny Juliusza Słowackiego przygotowana dla białostockiego Teatru Dramatycznego im. Węgierki w maju 2000 roku. W tym samym czasie w „Dialogu” ukazała się kolejna sztuka reżysera-dramaturga zatytułowana Pisi. Zanim w 2002 roku został stypendystą – uczestnikiem warsztatów dramaturgicznych w ramach Festiwalu „Berliner Treffen”, wyreżyserował jeszcze kilka spektakli: Zbrodnię i karę w Białymstoku, Porozmawiajmy o życiu i śmierci Krzysztofa Bizio w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, Imię Jona Fosse w Teatrze Polskim we Wrocławiu, Historię pewnej miłości własnego autorstwa w Teatrze Polskim w Poznaniu, Prezydentki Wernera Schwaba w Teatrze Krypta w Szczecinie.

Sztuka Katarantka, której prapremierę sam wyreżyserował w Teatrze Polskim w Warszawie, ukazała się i była wystawiana także w języku niemieckim i czeskim. Man był gościem Festiwalu Ibsenowskiego w Oslo latem 2002 roku. W sezonie 2002/2003 prowadził warsztaty teatralne dla nauczycieli w Niepublicznej Szkole „Eko-tur” w Warszawie. W 2005 słuchowisko Matka i lampart nagrodzono na sopockim Festiwalu Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji „Dwa teatry”. W maju 2003 roku został kierownikiem literackim rzeszowskiego Teatru im. Siemaszkowej. Pełnił tę funkcję przez dwa sezony.

W czerwcu 2003 roku założył też we Wrocławiu Teatr Pod Gryfami, który miał prezentować współczesne sztuki polskie. Man przygotował w nim premiery Historia pewnej miłości, Żona mnie opierniczyła oraz Oskara i Ruth Ingmara Villqista. W latach 2004–2005 był konsultantem programowym w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. W tym okresie Man napisał dramat zatytułowany 111. Spektakl wyreżyserował Redbad Klynstra, przedstawienie weszło do repertuaru Teatru Narodowego, a następnie w 2007 w reżyserii autora do toruńskiego Teatru im. Horzycy (2007). Dla Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy wspólnie z Krzysztofem Bizio Man napisał tekst Deszcze (2005). Spektakl wyreżyserowała Anna Wieczur-Bluszcz. Przedstawienie zamykało miejską trylogię, powstało po słynnej Balladzie o ZakaczawiuWschodach i zachodach miasta. Rok później monodramy Mana 3 x 2 wystawił w Starej ProchOFFni Piotr Łazarkiewicz. W kolejnych latach Dobrze wystawiano także w Teatrze im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze i Teatrze Nowym w Łodzi. 

Man jest także autorem spektakli dla dzieci – jego Królewna Śnieżka została wystawiona przez Aleksandra Maksymiaka w Teatrze Lalek Banialuka w Bielsku-Białej w 2014 roku, rok później sam natomiast wyreżyserował w gdańskim Teatrze Miniatura sztukę Zostań przyjacielem. Wśród jego ostatnich produkcji należy wymienić Skarpety i papiloty Julii Holewińskiej (Wrocławski Teatr Lalek, 2013) oraz Śpiącą królewnę własnego autorstwa (Teatr Lalek „Guliwer”, 2016).

Tomasz Man od lat związany jest blisko z Teatrem Polskiego Radia. Jego pierwszą realizacją była Matka i lampart z Ewą Dałkowską i Adamem Woronowiczem (2005); w kolejnych latach napisał i zrealizował dla radia także m.in. groteskową historię zakochanej w szwedzkim zespole kobiety Moja ABBA z Justyną Szafran, Sandrą Korzeniak i Andrzejem Chyrą (2011), biografię niemieckiego artysty Hansa Bellmera Świat jest skandalem z Zygmuntem Malanowiczem w głównej roli; gorzką opowieść o emigracji Exodus z Natalią Rybicką i Magdaleną Popławską (2014). Do jego ostatnich realizacji należą: współczesna, autorska opowieść o Fauście z Chyrą, Mają Ostaszewską i Markiem Kalitą (2015) oraz słuchowisko z wątkiem kryminalnym Bestseller (2016).

opr. Kamila Paprocka-Jasińska, 2016

Katarantka – omówienie

Występują: Katarantka (dziewięćdziesięcioletnia malutka staruszka) oraz Książę, Kuglarz, Byłe Dziewczątko, Mąż Dziewczątka, Mama i Tato, czyli Rodzice, Fotograf, Dziewczyny, Organista, Skarb Nie Dziecko, Ale Zakochany i Dziewczę, Anioł, Podam Pani Dłoń, a także rozmaite Głosy. Druk: "Dialog" nr 4/1998.

W tej sztuce wszystko jest stare – dwa pokoje z kuchnią i łazienką, meble, zegar ścienny, który nie chodzi, fotografie i Katarantka ubrana w stare zniszczone rzeczy. Jest niewidoma. Dzieci z podwórka nazywają ją Ciotką Gróbką. W pierwszej scenie, przedrzeźniając staruszkę, śpiewają: "Ciotka Gróbka / Idzie do ogródka / potknęła się bęc / umrze więc". Katarantka całą uwagę koncentruje na sobie. Boi się świata zewnętrznego, przyjmuje wobec niego postawę obronno-napastliwą. Sąsiedzi ją drażnią i tylko czyhają na jej mieszkanie, dzieci – ma ich dwoje, adoptowanych, ale oni nie mają dla niej czasu, chcą ją zagłodzić. Zresztą Katarantka boi się ewentualnego ubezwłasnowolnienia: „Do domu starców chcą mnie oddać! Żebym umarła! (...) A tu ukradną, porozbijają mi wszystko”. Wygraża im, by w chwilę potem błagać o litość: „Przyjdzie na was nieszczęście! (...) Zmiłujcie się! Nie krzywdźcie mnie”.

Zostały jej tylko wspomnienia. Są one jednak nieprzydatne, gdy nie ma się z kim nimi podzielić. Więc Katarantka dialoguje ze swoim sobowtórem. Widzi tę drugą w lustrze, jest młoda, piękna. Może to ona, taka, jaka była kiedyś? To przymusowe towarzystwo nie zadowala Katarantki. Są zbyt do siebie podobne, tak naprawdę ich rozmowa jest dwugłosowym monologiem.

Dzięki temu dwugłosowemu monologowi poznajemy bliżej Katarantkę i wszystkie atrybuty starości. Bohaterka ma kłopoty z koncentracją. "Ja to jestem taka chodząca zapominalnia" – mówi. Po kilka razy pyta o to samo, także Pana Boga. Przy życiu trzyma ją jednak tak naprawdę "wola i przypomnienie", a jej wspomnienia, wywołane czy to przez fotografię, czy to przez przedmiot, którego przypadkiem dotknęła, materializują się na naszych oczach. Książę będzie uwodził Dziewczynę, ale ona porzuci go, a Kuglarzowi, którego ma go za trutnia, wyrwie pęk włosów z głowy, Dziewczynka zmuszana przez rodziców, by uśmiechnęła się do fotografii, która ma być pamiątką z pierwszej Komunii świętej, pokaże język, a następnie obleje się niechcący woskiem z płonącej świecy, to ona też nie będzie chciała znaleźć się na fotografii chóru kościelnego – „Nie jestem małpką” – oświadcza, Dziewczę zbywać będzie Ale Zakochanego, bo „miłość przynosi nieszczęście. Człowiekowi się w głowie przewraca od miłości”.

Wszystkie te sceny mówią o jednym, o wielkiej potrzebie bycia kochaną. „Człowiek jest jak porcelanowa filiżanka, którą można tak łatwo skrzywdzić... Tak łatwo obrazić... Tak łatwo zdradzić... (...) i nie zrozumieć... przekreślić... i zniszczyć”. My jednak mamy wątpliwości, czy Katarantka sama umiała i umie kochać. Kiedy przychodzi do niej Skarb nie Dziecko, wnuk, jedyna osoba, która odwiedza ją w jej samotni, Katarantka nie próbuje nawet przestrzegać zasad współżycia: najpierw nie chce go wpuścić, potem każe mu wchodzić przez okno, wreszcie wymyśla mu od złodziei. Usłyszy więc od wnuka, że zmusza ich do ciągłej troski o siebie i oni „muszą ciągle jeździć. Ja się uczę! – dodaje Skarb nie Dziecko. – Inni pracują. Nikt nie ma czasu”. „Umrę i nikt nie będzie wiedział, że umarłam – odpowiada mu Katarantka. – Oby was piekło pochłonęło. (...) Bóg wszystko widzi. Modlę się, żeby jaką chorobę na was rzucił”.

W akcie II odwiedza Katarantkę Anioł. Przynosi jej szansę pogodzenia się z jej własnym losem. Żeby już nie musiała nikogo przeklinać, jak to czyniła przez całe życie. Ale ona przegapi swoją szansę. Zobaczy w Aniele człowieka, który chce ją zabić. I okraść. A przecież ona nie ma niczego. Nikt nie słyszy jej wołania o ratunek. „Ze mną można tylko po dobroci” – przestrzega ją Anioł. Przynosząc Katarantce zapowiedź rychłej śmierci, daje jej możliwość przeżycia najszczęśliwszej chwili w całym życiu. Jednak Katarantka nie jest do tego zdolna. W chwili śmierci też woli swój codzienny lament i wymyślanie sąsiadom. Chce jednak wiedzieć, czy jej życie miało sens, czy Bóg jest i czy kochała naprawdę. Anioł jej nie odpowiada, bo przecież ona sama wie to najlepiej. Kiedy Katarantka pójdzie po kartofle do piwnicy, odtrąci przyjazną dłoń dziewczynki. Katarantka widzi w niej diablicę. Uderza ją, po czym sama spada ze schodów. Umiera, tak jak żyła, samotnie. „Kto mi uwierzy, że to najszczęśliwsza chwila w moim życiu! Taka prozaiczna. Kiedy już się wszystko wie, a nic nie można zrobić”. I to już koniec, choć jeszcze Anioł, zabierając ją ze sobą, przypomni nam, że „Przyzwyczajenie jest ciemnością – / miłość nazywaniem od początku – / Między tymi rzeczami podróżuje człowiek / Czasami zatrzymuje się na chwilę, By ukoić swoje diamentowe serce...”.
 

Źródło: Dorota Jovanka Ćirlić, „Dialog” 2002 nr 1 

1 zdjęcie w zbiorach :+

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji