"Nigdy chyba nie dokonaliśmy w tak krótkim czasie tak radykalnej rewizji swojej niezbyt odległej przeszłości - pisze Janusz Warmiński w programie teatralnym na marginesie swej nowej sztuki "Osaczeni" - i chyba nic nie może być tak bezlitosnym odbiciem tego stanu rzeczy, jak sztuka. Nie umiejscowiłem "Osaczonych" pod względem topograficznym. Nie nazwałem miasta Warszawą a rzeki Wisłą. Nie pooznaczałem ludzi literkami AK czy AL. Nie czuję się na siłach dźwigania ciężaru historii, który złamał olbrzymów. Nie czują go moi bohaterowie i nie. mają pretensji, żeby być najdzielniejszymi czy najtchórzliwszymi z tych, którym historia sprawiła krwawą niespodziankę. Ich imiona nie będą zdobiły pamiątkowych tablic. Są bezimiennymi bohaterami. Są młodymi ludźmi, którzy, się znaleźli w ruinach swoich marzeń, ideałów i wzlotów. Nie chcieli tam wejść - wepchnięto ich wbrew ich woli a niekiedy za ich zgodą. Bronią się, walczą o życie, doznają gor
Tytuł oryginalny
"Osaczeni"
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 48