EN

25.02.1958 Wersja do druku

Czekając na... szóstą

TAK, to już piąty współczesny autor polski w ciągu kilku miesięcy, którego sztuka ukazuje się na stołecznej scenie. I za każdym razem: niedobrze. Z różnych względów i w różnym stopniu, ale niedobrze. Za każdym razem też recenzent musi krytykować, występować w roli malkontenta, ba, nawet uchodzić za złośliwca. Naprawdę nie robi tego z przyjemnością. Co innego koledzy po piórze owych autorów. Ci np. na premierze prasowej "Osaczonych" Janusza Warmińskiego, z nie ukrywaną radością, manifestacyjnie i głośno wydziwiali w każdym słabym miejscu sztuki. Z radością, że to nie oni. Jeszcze nie oni. Co prawda okazji do wydziwiań nie brakło. Jednakże obecny stan naszej twórczości dramatycznej może budzić nie radość, ale niepokój. Doprawdy nie ma co przykładać tu najwyższych kryteriów, nie ma co żądać by każda sztuka była arcydziełem, rewelacją i nieśmiertelnym wkładem do literatury. Cieszylibyśmy się z bodaj przeciętnie dobrej produ

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czekając na... szóstą

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

August Grodzicki

Data:

25.02.1958

Realizacje repertuarowe