EN

11.02.1983 Wersja do druku

Sen nocy... nie bardzo gorącej

Zdziwiłem się, gdym przeczytał, że Teatr Współczesny powrócił do sztuki tak często granej, jak "Sen nocy letniej". Wydawało się, że szanse już zostały wykorzystane. Pamiętamy spektakle wywodzące się z tradycji Leona Schillera, w których elfy odprawiały egzorcyzmy, wszystko było roztańczone, a - ledwie wspomniane w tekście - pachole nabierało kształtów dziewczęcych. Inscenizacja Bronisława Dąbrowskiego brzmiała marszem muzyki triumfalnej; kochankowie, zagubieni w lesie ateńskim, słuchali bicia własnej krwi i na wpół uświadomionych pragnień; Rola Puka, tuż po Franiu, z komedii Perzyńskiego, zapewniła sławę Tadeuszowi Łomnickiemu; potem pozwoliła Mieczysławowi Borowemu, błyszczeć fajerwerkami dowcipu tuż przed tragiczną jego śmiercią; jeszcze później stała się popisem pięknych pomysłów Janiny Seredyńskiej. Na tym dopiero tle wyrastała sprawa rzemieślników ateńskich; Gałczyński pozwolił im mówić językiem Wiecha; napisałe

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sen nocy... nie bardzo gorącej

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 35

Autor:

Wojciech Natanson

Data:

11.02.1983

Realizacje repertuarowe