EN

30.11.1947 Wersja do druku

NIE IGRA SIĘ Z MIŁOŚCIĄ Musseta w TEATRZE ROZMAITOŚCI

TROSZKĘ zatęskniliśmy za teatrem miłości, za teatrem młodości. Obydwie te cechy stanowiły od dawna istotny rdzeń teatru. One zawsze miały rację, poza niemi zaś był świat zimny, nudny, stary i nie mający racji bytu. Pamiętacie śmiesznych staruchów Molierowskich? Napuszonych doktorów? Przeszadzających dworaków Szekspira? Musset jest najwierniejszym przedstawicielem tej religii teatralnej, a że w dodatku jest najczystszym poetą i najprawdziwszą młodością (tworzył swe główne komedje mając 20 parę lat) i romantykiem, więc nic dziwnego, że ilekroć wchodzi na scenę zwycięża publiczność nawet z odległości setki lat i tysiąca kilometrów. Ale Musset o to zwycięstwo się nie stara, zdobywa je niejako mimochodem. On tylko opowiada o tym, co czuje, ale opowiadając o sobie, opowiada o nas wszystkich. W "Kaprysach Marianny" jest jednocześnie Oktawem i Celjem, w "Świeczniku" Fortuniem i Claverochem, we wczorajszej premierze Kamillą i Octawem. Musset,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

NIE IGRA SIĘ Z MIŁOŚCIĄ Musseta w TEATRZE ROZMAITOŚCI

Źródło:

Materiał nadesłany

Wieczór

Autor:

KAJO

Data:

30.11.1947

Realizacje repertuarowe