"Nie igra się z miłością" Musseta w Teatrze Rozmaitości
WYSTAWIENIE młodzieńczej, a jednocześnie całkiem dojrzałej sztuki Musseta "Nie igra się z miłością" należy do zadań bynajmniej nie łatwych. Przede wszystkim dlatego, że jest to kapryśnie niejednolita sztuka: chwilami komedia, przechodząca nawet w groteskę, a chwilami głęboki melodramat złamanych serc. Zagadnieniem dla reżysera jest, czy te kontrasty złagodzić i sztukę w jakimś kierunku ujednolicić, czy też przeciwnie, owe kontrasty podkreślić. Reżyser Szpakowicz obrał tę drugą drogę. Nie wiem, czy uczynił szczęśliwie, zwłaszcza przy tak skromnych środkach technicznych, jakimi rozporządza: wytwarzały się bowiem sytuacje wysoce drażniące, gdy na przykład zbyt hałaśliwy chór śmieszków wioskowych mącił wzruszenie, wywołane romantycznym dialogiem lub gdy postacie satyryczne przemieniały się w jakieś groteskowe marionetki i raziły swym kontaktem z romantycznymi postaciami Kamilii, Rozalki, czy Oktawa. Miało się w tym momencie żal do