EN

16.06.1998 Wersja do druku

Zając stepowy

Sceniczne spojrzenia Gustawa Holoubka są niczym umykające stado zajęcy niesłychanie wręcz eleganckich. Jakby wciąż na ostrym, ale jednak angielskim wirażu. Czaisz się w trawie, wyraźnie widzisz mknącego szaraka, wyraźnie wyczuwasz właściwy moment, skaczesz, łapiesz, po czym spostrzegasz, że łowy znowu zakończyły się kompletnym fiaskiem. Na "Garderobianym" byłem w sytuacji identycznie beznadziejnej. Od czasu do czasu wyraźnie widziałem, że Holoubek patrzy wyraźnie na mnie, po czym spostrzegałem, że On jednak wyraźnie nie na mnie patrzy. Jego spojrzenie, niczym światło blisko wielkich mas, jakby zakrzywiało się w okolicach mojej głowy i znienacka umykało w bok. Oko Holoubka wykonywało woltę, fikało kozła, pokazywało figę - i znikało. Słowem - zajęcze spojrzenie Holoubka wyraźnie robiło mnie w konia. Niby mistrzowsko prostolinijne, ale paraboliczne w istocie; niby klasycznie bez przeszkód idące, a jednak cokolwiek zza węgła; na pozór nielu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zając stepowy

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 139

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

16.06.1998

Realizacje repertuarowe