Teatr Dramatyczny wystawił "Operetkę" Gombrowicza. Choć ani jeden z twórców spektaklu nie mógł pamiętać pisarza, jego osobowość tak silnie się wyraża, że mimo woli myślałem o zachowaniu się twórcy "Ferdydurke", o jego słynnych kpinach, o maskowanym "wstydzie uczuć". Skojarzenia te osnuły się dookoła spraw, które odżyły w twórczości Gombrowicza, gdy pisał "Operetkę" w odmiennych warunkach, otoczony blaskiem sławy, ciężko chory na astmę. W przedwojennych rozmowach raz po raz wracało u Gombrowicza słówko "resentyment". Znaczyło tyle, co uczuciowe i na wpół świadome uprzedzenie. Pisząc najgłębszą swa sztukę "Ślub", formułował Gombrowicz teorie o przemożnym oddziaływaniu jednych ludzi na drugich. "Resentyment", na który się powoływał przed wojną, był na pozór zjawiskiem odwrotnym. Ale nawet i przez antypatię można na siebie działać. W "Operetce" jest postać na pozór drugoplanowa. Profesor, uosabiający poczucie gwałtownego n
Tytuł oryginalny
Resentymenty i tęskonty
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 145