"POLOWANIE na karaluchy" dotarło na naszą scenę w sześć lat po nowojorskiej prapremierze, po której nastąpiły dalsze wystawienia tej sztuki w Stanach, Kanadzie, Europie Zachodniej, a dwa lata temu - na Węgrzech. Wcześniej "Karaluchy" nad Wisłą pojawić się nie mogły, bo - jak pisze Janusz Głowacki - cenzorzy uznali, że jest to sztuka antypolska. "Sądząc po tym, kto się za nią bierze na świecie, notowana jest wysoko. W roli Anki wystąpiła m. in. Elżbieta Czyżewska (w Nowym Jorku), a w roli Jana - Jean-Loius Trintignan (Lion). W 1987 "Karaluchy" wymieniano na listach najlepszych sztuk roku. A więc - sukces. W swej tragikomedii Głowacki opowiada o parze polskich emigrantów, którym się na nowojorskim bruku nie powiodło, a ich sny o potędzie zamieniły się w koszmar bezsennych nocy. Mit pucybuta, przyciągający do Ameryki od dziesiątków lat fale emigrantów z całego świata, nie sprawdził się. Anka i Jan, którzy znaleźli się na emigracji po stanie
Tytuł oryginalny
Koszmar bezsennych nocy
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 234