EN

8.02.1992 Wersja do druku

Komedie z podświadomością

Pomiędzy kolejnymi scenami spektaklu gasną reflektory, a sufit i ściany niziutkiej Sceny 61 rozżarzają się światełkami imitującymi rozgwieżdżone niebo. Tchnienie kosmosu sterowane z kabiny elektryka ma zapewne nie pozwolić widzom zapomnieć tytułu i aspiracji Gombrowiczowskiego dzieła. Pomysł akurat nieszczególny: tautologiczny i zbędny w tym równym i dobrym przedstawieniu, gdzie nieomal wszystko jest bardziej kosmiczne, niż ta namiastka planetarium. Firmament miarowo rozbłyska i za którymś razem pojawia się też muzyka. Posępna, basowa, dyskretna i jakby znajoma, choć nazwiska kompozytora w programie brak. Angelo Badalamenti? Twin Peaks i temat Laury Paimer? GŁOWY NIE DAM: melodyjne buczenia elektronicznych instrumentów bywają myląco podobne. Niemniej pociągająca zdaje się sama możliwość zestawienia tak odległych przecież dzieł: powieści Gombrowicza i serialu Lyncha. Podobieństw jest nieoczekiwanie wiele. W obydwu przypadkach punktem wyjścia j

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Komedie z podświadomością

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 6

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

08.02.1992

Realizacje repertuarowe