EN

19.05.2010 Wersja do druku

Przełamując muzyczne fale

- Mówi się, że niedobrze, gdy kompozytor przychodzi na pierwszą próbę. Ale wniosłam dużo energii. Czasem wystarczy mała wskazówka, żeby artyści zapomnieli o nutach i weszli w muzykę - mówi HANNA KULENTY, kompozytorka opery "Matka czarnoskrzydłych snów", której premiera odbyła się właśnie w Operze Wrocławskiej.

Poprosiła Pani autora libretta Paula Goodmana o napisanie historii o schizofreniczce. Trudno stworzyć operę, której tematem jest choroba psychiczna? - Punktem wyjścia dla mnie była forma, czyli wielość w jedności. Schizofrenia, choroba psychiczna i rozdzielenie osobowości pasowały do mojej koncepcji symultanicznego pokazania kilku wątków. Ludzie często mówią, że muzyka współczesna jest zbyt trudna. Z czego to wynika? Muzyka współczesna jest niszowa. Najchętniej produkuje się to, co można najlepiej sprzedać. A najlepiej sprzedaje się to, co jest łatwe, miłe i przyjemne. I wpada w ucho? - Tak. Można zrobić wszystko, żeby muzyka wpadała w ucho. Staram się, by moja muzyka docierała do ludzi, ale nie jako łatwa melodyjka. Wolę, by słuchano ją dzięki emocjom, które niesie. Muszę wierzyć, że jest komuś potrzebna, inaczej już dawno zmieniłabym zawód. Pani jest potrzebna? - Jestem pierwszym słuchaczem swoich utworów, one mnie oczyszc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przełamując muzyczne fale

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Wrocławska online

Autor:

Małgorzata Matuszewska

Data:

19.05.2010

Realizacje repertuarowe