EN

17.05.2010 Wersja do druku

Spektakl zachwycający i trudny do zniesienia

"Matka czarnoskrzydłych snów" w reż. Eweliny Pietrowiak w Operze Wrocławskiej. Pisze Adam Domagała w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

"Matka czarnoskrzydłych snów" to spektakl zachwycający i trudny do zniesienia. Jak bowiem pogodzić zimne piękno wizji plastycznej i ultraemocjonalną muzykę ze studium schizofrenii? Z tym, co wiadomo o okrucieństwie tej choroby? Swój jednoznaczny i sugestywny tytuł jednoaktówka Hanny Kulenty i librecisty Paula Goodmana czerpie z antycznej tragedii "Hekabe". U Eurypidesa chodzi o noc - porę, gdy udręczonych ludzi w snach nawiedzają demony. Współcześni autorzy matką koszmarów czynią chorobę umysłową - morbus bleuleri, schizofrenię. Nie ma tu fabuły. Wszystko, co się dzieje, dzieje się w głowie bohaterki - a więc, z punktu widzenia dramaturgii, nie dzieje się wcale; jest tylko skondensowaną projekcją cierpienia. Klara - grana przez trzy śpiewaczki i dwie aktorki - ma wielokrotne rozszczepienie jaźni. Zrodzone w umęczonym umyśle liczne postaci przeżywają erotyczny thriller, melodramat, kryminalną intrygę... W tym, co robią, niczym zapowiedzi ch

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Matka czarnoskrzydłych snów w Operze Wrocławskiej

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 113 online

Autor:

Adam Domagała

Data:

17.05.2010

Realizacje repertuarowe