EN

25.02.1994 Wersja do druku

Nomen-omen za trzy grosze

Wszystko, co wyszło spod pióra Bertolta Brechta, znamionuje przemożna chęć przebudowy zastanego świata. Słynny dramaturg, reżyser i reformator teatru prawie każde ze swych większych dzieł zabarwiał porcją dydaktyzmu i przymusową lekcją klasowego rozbioru dziejów. "Operą za trzy grosze" (1928) próbował wygarnąć niemieckiemu mieszczaństwu jego dwuznaczną moralnie kondycję. "Aktor grający bandytę Macheatha powinien przedstawić go jako zjawisko mieszczańskie - pisał w "Uwagach" dołączonych do tekstu dramatu. - Sympatia mieszczaństwa dla bandytów wynika z błędnego mniemania, że rabuś nie jest mieszczaninem. Ojcem tego błędu jest inny błąd: że mieszczanin nie jest rabusiem. A więc nie ma różnicy? Owszem: rabuś czasem nie jest tchórzem". Wskazówki dla aktorów podbudowywał nieomal wypisami z "Kapitału" Marksa: "Te damy dysponują bez przeszkód swymi środkami produkcji - pouczał, jak grać role prostytutek. - Właśnie dlatego nie powinny wy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nomen-omen za trzy grosze

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 47

Autor:

Janusz R. Kowalczyk

Data:

25.02.1994

Realizacje repertuarowe