EN

15.03.1994 Wersja do druku

Żeby dziwka była dziwką

Jest to, niestety, spektakl, po którym wychodzi się bez większego wrażenia. Zgoda, że bez złego, ale i bez dobrego... Letri... Kto pozostaje w pamięci? Może Marian Kociniak (Peachum), może Krystyna Tkacz (Peachumowa), może... Nie, już raczej nikt.

W Ateneum zginęły postacie z Brechtowskiej bajki: drapieżnej, pełnej pasji, ironii, trochę wulgarnej, trochę tandetnej... Dziwka nie jest tu dziwką, tylko niewinną panienką; łajdak z wdziękiem nie jest łajdakiem, tylko przedwojennym amantem; a szef żebraczego biznesu nie jest przestępcą i krwiopijcą, tylko dobrodusznym staruszkiem i tak dalej, i tak dalej. Jesteśmy wciąż w bajce, tylko innej. Krzysztof Zaleski zrobił spektakl trochę kabaretowy, trochę operetkowy, trochę musicalowy. Odnoszę wrażenie, że chciał, aby przede wszystkim było śmiesznie. I jest. Zabawni są żebracy, komicznie zindywidualizowane prostytutki (zwłaszcza ta o drobnomieszczańskiej proweniencji, grana przez Annę Gornostaj), prześmieszne kreacje Peachumowej i całego żebraczego bractwa, z dzieciarnią na czele. Jest trochę tak, jakby reżyser cyzelował szczegóły, a mniej dbał o ogólny wyraz całości. Ma ten spektakl wiele pięknych scen, zwłaszcza zbiorowych. Należy do n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Żeby dziwka była dziwką

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Polski nr 62

Autor:

Ewa Zielińska

Data:

15.03.1994

Realizacje repertuarowe