Spór o granice tolerancji, konformizmu, który nurtował Moliera 400 lat temu, jest wciąż aktualny - uważa Ewa Bułhak, reżyser "Mizantropa" w teatrze Studio, Wczoraj odbyła się premiera prasowa.
Ewa Bułhak posłużyła się wolnym przekładem prozą Jana Kotta, a nie wierszowanym Boya-Żeleńskiego. Scenografia i kostiumy to współczesne wariacje na temat czasów Ludwika XIV: obrazy Rubensa, Wernera, które mogłyby wisieć w eleganckim salonie przed 400 laty, obok plastikowych krzeseł; białe peruki i żaboty obok zamków błyskawicznych. I na wskroś współczesna muzyka Stanisława Radwana. - Celimena, którą gram, odbiega od kreacji klasycznej. Mówi prozą, językiem zrozumiałym, w którym nie ma sztuczności - opowiada Joanna Trzepiecińska. - Sztuczność jest natomiast dookoła niej. Chciałam zagrać tak, by było oczywiste, że ona zdaje sobie sprawę z tandety, która ją otacza, widzi ją. Ale jest konformistką. Dlatego tak bardzo imponuje jej Alcest, buntownik. W Studio Alcesta gra Wojciech Malajkat, jego wroga, Oronta - Włodzimierz Press, zazdrosną podstarzałą Arsenę - Anna Chodakowska.