EN

12.11.1995 Wersja do druku

Kto się boi Mizantropa?

"Zaczynam nienawidzić gatunek ludzki" - mówi Alcest. To jedno zdanie byłoby wystarczającym powodem, żeby wystawić "Mizantropa" i postawić publiczności przed nos, jak zwierciadło, w które wstyd spojrzeć. Mizantropia, czyli niechęć do ludzi, stała się w naszych czasach postawą bardzo zrozumiała, kto wie nawet, czy nie jedyną słuszną, bo jak tu kochać ludzi, którzy panoszą się wokół bezwstydnie? Jak polubić na przykład prześcigającą się w głupocie nowobogacką postmodernę, którą w warszawskim przedstawieniu najlepiej charakteryzują pretensjonalne i wydziwaczone, bez wątpienia kosztowne stroje oraz niewygodne i niepraktyczne meble o wyszukanym (postmodernistycznym oczywiście!) designie, które wypełniają salonik Celimeny. Jak polubić pustosłowie ich rozważań na temat sztuki, które stały się bezradną paplaniną. No, przecież się nie da. Najrozsądniej byłoby od razu uciec z krzykiem i pielęgnować gdzieś na odludziu swoją niezłom

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kto się boi Mizantropa?

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 46

Autor:

Piotr Gruszczyński

Data:

12.11.1995

Realizacje repertuarowe