EN

30.12.1992 Wersja do druku

"...dyskretnie udać się za nami"

"Mein Kampf" George'a Taboriego nie jest próbą obłaskawienia potwora. Nie jest nawet sztuką o młodzieńczym, wiedeńskim epizodzie Hitlera, niedoszłego studenta Akademii Sztuk Pięknych. Wprawdzie Tabori obficie korzysta z detali biograficznych, to i owo przetwarzając, wprawdzie młody Hitler w brudnych kalesonach czy cierpiący na chroniczne zatwardzenie nie budzi lęku, to farsa teologiczna Taboriego zmierza w innym kierunku. To raczej opowieść o tym, jak nienawiść wsącza się w człowieka niezdolnego do przyjęcia miłości. Szloma Herzl, przyjaciel Hitlera z wiedeńskiej noclegowni dla włóczęgów - z ponurą malowniczością odtworzonej na scenie - ponosi klęskę pedagogiczną: praktykowane przezeń dobro obraca się w niwecz. Nie ponosi jednak klęski teologicznej, bo jak powiada Księga, kto czyni dobro, czyni pokój. Sztuka Taboriego inkrustowana cytatami i przetworzeniami z Biblii, Talmudu, "Mein Kampf", a nawet Karola Maya, w której nie gardzi autor a

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"...dyskretnie udać się za nami"

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Codzienne nr 106

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

30.12.1992

Realizacje repertuarowe