Operetka w 3-ch aktach J. Gilberta.
Miła, bardzo miła operetka, i lekką zgrabną muzyczką, w miarę frywolna i w miarę wesoła, bez ckliwości i sentymentu. Właściwie: komedja muzyczna. Cała rzecz w tem, by ją dobrze, starannie wystawiono, by aktorzy nie szarżowali, a barwno oprawa sceniczna z efektami olśniewała publiczność. Tak właśnie było na czwartkowem przedstawieniu Teatru Ziemi Pomorskiej, który dał nam błyskotliwe, czarujące widowisko, żywo oklaskiwane przez świetnie bawiącą się rozigraną widownię. Ujrzeliśmy znów naszych dobrych kochanych znajomych: Cybulskiego (Pomarel - kapitalny perfumiarz z Corbeille), Janinę Łukowską (Jakobina - sympatyczna córunia "nieśmiertelnego"), Ilcewicza ("akademik" i "Boboche" non plus ultra), Surzyńskiego (groteskowy, wyborny garcon z Moulin Rouge), który robił świetną swą grą furorę, wesołości na widowni. Pani Doree (Lusanna) olśniewała urodą, wdziękiem, toaletami i srebrnym swym milutkim głosem oraz naturalną, czarującą gr�