Bohaterki spektaklu "Pamięć wody" zastajemy w momencie próby - na dzień przed pogrzebem matki. Śmierć bliskich zawsze dopada nas nieoczekiwanie. Choćby się jej spodziewać i ze strachem odliczać dni do jej przyjścia. Najgorsze przychodzi potem, gdy trzeba zmierzyć się z nagłą pustką.
Trzy siostry sprawiają wrażenie raczej znudzonych przeciągającymi się imieninami mamusi, niż zbolałych córek opłakujących najbliższą im osobę. Kto powiedział zresztą, że matka była im najbliższa? Jak nastolatki sprzeczają się o drobiazgi, palą trawkę, popijają whisky, przebierają się w jej sukienki. Z czasem ta ekstremalna sytuacja staje się okazją do ich wspólnego katharsis - oczyszczenia się z nagromadzonych latami bolesnych przeżyć, powrotu do chwil, które zaważyły na ich późniejszych związkach i dorosłym życiu. Wydają się sobie obce - teraz poszukują wspólnej wersji dla pamięci, która w każdej z nich żyje innym życiem. "Pamięć wody" to jeszcze jeden wariant kameralnego dramatu o toksycznych rodzicach i ich emocjonalnie wykoślawionych dzieciach. O podejmowanej z wysiłkiem próbie porozumienia, mimo wszystko. Bohaterkom towarzyszy przez cały czas duch matki. To jeden ze słabszych elementów przedstawienia Agnieszki Glińskiej. Ma