EN

6.01.2005 Wersja do druku

"..i póki śmierć nas nie rozłączy", czyli Tryptyk czeski

Na okoliczność zręcznego przechwycenia podwójnego zaproszenia na spektakl Teatru Konsekwentnego: "..i póki śmierć nas nie rozłączy", wystawionego dnia 10 grudnia A.D. 2004, zobowiązana jestem Wam towarzysze cosik naskrobać. Możliwe, iż będzie to recenzja ;) Już wiem od czego zacznę - najpierw jak nasi wspaniali politycy tak i ja porzucam parę gromów niczym z sejmowej mównicy - "Gdzieśmy byli towarzysze, gdy Nas w teatrze nie było!" i jeszcze: "Gdybym to ja była przy władzy to wszyscy byśmy mieli co tydzień darmowy bilet do.". No i przejdźmy do rzeczy - a rzecz się działa (dzieje) w Starej Prochoffni. Nie będę owijać w bawełnę - miejsce i tytułowa sztuka warte są "wylansowania". Budynek bardzo niepozorny, wnętrze jeszcze bardziej. Krzesełek (nie chcę skłamać) ok. 100, scena jedna i w dodatku maleńka, ale jaki potencjał! Atmosfera niczym z amatorskiego festiwalu - żadnych oficjalnych zachowań, strój bardzo dowolny, zero sztywnych teatralnyc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"..i póki śmierć nas nie rozłączy", czyli Tryptyk czeski

Źródło:

Materiał nadesłany

http://www.polibuda.info/art1124

Autor:

A.F.

Data:

06.01.2005