Jest przez bezdomną, nierozgarniętą Portorykankę Anitę z Thompkins Square Park. W odróżnieniu od greckiej imienniczki nie kierują nią wzniosłe nakazy moralne, tylko resztki ludzkiej godności, kiedy chce pochować nie brata, lecz swojego kompana "homlesa". Towarzyszą jej głupkowaty polski cwaniak Pchełka i malarz Sasza, milczący rosyjski Żyd. Pijają najtańsze wino -"pershinga", a ich mowa pełna jest wulgaryzmów. Są, jak ich ktoś brutalnie określił, "byłymi ludźmi", którzy mogliby być podobni do każdego z nas. Jednak nie mogą i nie chcą już niczego w swoim życiu zrobić czy zmienić, nie potrafią kochać ani nienawidzieć. Każdy z nich czeka na swojego Godota. Dla Pchełki i Saszy Ameryka była rajem. Ponieważ wizja raju upadła, "Antygona" opowiada o tym, jak raj przybrał wymiar piekła. Janusz Głowacki napisał "Antygonę w Nowym Jorku" na zamówienie waszyngtońskiego teatru Arena Stage. W jednym z wywiadów powiedział: Beckett napisał kiedyś
Tytuł oryginalny
Antygona nowojorska
Źródło:
Materiał nadesłany
Antena nr 7