EN

17.04.1981 Wersja do druku

Pralnia

CZEGOŚ takiego w Teatrze na Woli chyba jeszcze nie było: w dniu premiery "Pralni" Stanisława Tyma - wystawionej w reżyserii autora, ze scenografią Małgorzaty Treutler - zajęte były wszystkie miejsca, także schodki i przejścia zastawione gorączkowo wnoszonymi krzesłami. Już na wstępie atmosfera była więc wyjątkowa. Z zatłoczonej widowni wiało wspomnieniem legendarnego a unicestwionego STS-u. Czymże jest "Pralnia"? Zabawnym, zwłaszcza w pierwszej części spektaklem o zupełnie niewesołej wymowie, podtekstach. Spektaklem niejednorodnym, w którym naturalizm miesza się z surrealizmem, groteską, purnonsensem. Spektaklem, który wystawiony przed rokiem byłby tzw. "bombą" - tyle w nim aluzji, tyle porozumiewawczego mrugania do widza. Ale spektaklem nie ze wszystkim Warownym, Jakby przeciętym na pół. Rzecz dzieje się w pralni. Dziwacznej pralni pełnej strasznych praczek, w której od dawna nic się już nie pierze. Tam, za sprawą praczki Napiórnej (jedna z l

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pralnia

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Mazowiecka nr 78

Autor:

Renata Wojdanówna

Data:

17.04.1981

Realizacje repertuarowe