Bywają w kulturze zjawiska, które przekraczając ustalone podziały, wyrastając ponad specjalizacje - usprawiedliwiają czy wręcz prowokują do wystąpienia kogoś spoza zamkniętego kręgu fachowców danej dziedziny. Nigdy nie pisałem recenzji ze spektaklu teatralnego i nie mam zamiaru robić tego teraz. Chcę po prostu przekazać garść refleksji związanych z przedstawieniem, będącym - w moim przekonaniu - takim właśnie zjawiskiem. Rzecz nazywa się "CINEMA", a obejrzałem ją na scenie Teatru im. Norwida w Jeleniej Górze. Reżyserował Adolf {#os#4027}Weltschek{/#}, który jest też współautorem scenariusza. Przedstawienie jest niemożliwe do streszczenia, nie tylko dlatego, że poza jednym fragmentem, aktorzy nie posługują się tekstem mówionym, więc nie ma czego cytować. Można się starać je opowiedzieć z równym powodzeniem, co dobry wiersz. Być może "wszystko jest poezją". Ten spektakl jest nią na pewno. Używam tego określenia jako swego
Tytuł oryginalny
Cóż niby takiego się wydarzyło?
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny Nr 7