EN

2.04.2010 Wersja do druku

Śmierć pogadała ze mną przez chwilę

- Usłyszałem od lekarzy słowo "cud". Po dwóch, trzech dniach usłyszałem pierwszy raz, po badaniach lekarskich, że tak jak szybko mój organizm odmówił posłuszeństwa, tak samo szybko próbuje się regenerować. To był duży szok. Zacząłem się zastanawiać, co to była za lekcja... - wrocławski aktor MARIUSZ KILJAN opowiada o powrocie do życia.

Robert Migdał: Jak się Pan czuje? (śmiech) Chyba rozumiem Pana reakcję. Pewnie nie ja jeden zaczynam spotkanie z Panem od takiego pytania... Mariusz Kiljan: Gdy ktoś wychodzi ze szpitala - zawsze słyszy: "Jak się czujesz?". I ja też to słyszę co chwila, od każdego. No to jak się Pan czuje? - Psychicznie dobrze, fizycznie słabo. Wigilia ubiegłego roku. Co chwila docierają do nas informacje: "Kiljan trafił do szpitala", "Kiljan w śpiączce", "Wysiadły mu nerki, wątroba", "Kiljan umierający"... Co się wtedy z Panem działo? - Najpierw gorączka, z minuty na minutę coraz wyższa. W końcu 42 stopnie temperatury. Byłem bardzo słaby, choć mój mózg pracował dobrze: rozumiałem wszystko to, co się dookoła mnie działo. Nie podejrzewałem, że to coś strasznie poważnego. Nagle zacząłem mdleć, telefon, karetka, szpital. Było ze mną coraz gorzej, trafiłem na intensywną terapię. Ostatnie, co pamiętam, to jak przenoszono mnie z łóżka, na którym j

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Śmierć pogadała ze mną przez chwilę

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Wrocławska nr 78

Autor:

Robert Migdał

Data:

02.04.2010