Zaproszonym gościom z Sankt Petersburga i trójmiejskim przyjaciołom teatr Wybrzeże pokazał roboczą wersję "Mewy" Antoniego Czechowa w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego. Oficjalna premiera odbędzie się 13 października. "Mewa" to m.in. rzecz o potrzebie reformowania teatru, o rozterkach i mękach duchowych twórców. Granie jej "realistyczne", w guście dziewiętnastowiecznego teatru mieszczańskiego, jest obrażaniem pamięci Czechowa. Tu reżyserzy mają niejako wolną rękę. Grzegorz Wiśniewski i Dorota Kołodyńska (scenograf) w gdańskim przedstawieniu z tego prawa obficie korzystają, akcentując umowność, teatralność widowiska, gry aktorów. Jakby sugerując: wszystko tu jest grą. Owszem, jeśli przyjąć, że "Mewa" to głównie sztuka o grze uczuć. Dokładniej - dramat niewłaściwie ulokowanych uczuć. Jakby uczucia można było lokować niczym pieniądze w bankach! Zdaje się jednak, że na racjonalność uczuć niewielki mamy wpływ. Nauczyciel Miedwiedien
Tytuł oryginalny
"Mewa" po gdańsku
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki + Wieczór Wybrzeża nr 231