To już ostatnia w tym roku szansa, żeby zobaczyć "Wesele", jakiego jeszcze w Polsce nie było. Krzysztof Babicki zrobił szlachetne i czyste przedstawienie. To nic, że w drugiem akcie trochę zamotane. Ale w trzecim bezlitosne. Dawno już w teatrze nie widziałem, żeby ludzie tak słuchali słów ze sceny. Z zapartym tchem. Zrobił je tak jakby Wyspiański napisał swój tekst dziś. Nad sceną Matka Boska Częstochowska i druga Ostrobramska. W jednej ze scen Dziad (świetny Piotr Wysocki) żegna się flaszką gorzałki. W "Weselu" chleją wszyscy Po kolei. Jak w krzywym zwierciadle odbija się koślawe "dziś". Żyd (rewelacyjny Roman Kruczkowski) handluje córką Rachelą (bardzo dobry debiut Joanny Laskowskiej). Maryna (Barbara Kałużna, debiut i najlepsza, jakiego widziałem). Dziennikarz (Jacek Król) razem z Księdzem (Andrzej Redosz), Czepcem (Jerzy Rogalski - jeszcze nie "zamieszał" w spektaklu), Jaśkiem (dobra rola debiutanta Aleksandra Fiałka), Panem Młodym (Szymo
Tytuł oryginalny
W weekend w Osterwie: A to Polska, głupcze!
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Wschodni nr 290