EN

26.06.1987 Wersja do druku

Pożytki z klasyków (współczesności)

Był taki czas, że każda premiera sztuki Witkacego albo Gombrowicza stawała się w naszym życiu teatralnym wydarzeniem. Może dlatego, że - po długim okresie nieobecności na scenach - brano się w pierwszym rzędzie za utwory najgłośniejsze, z kanonu dramaturgicznego nowatorów, Oczy wiście i wówczas puryści, znawcy literackiego dorobku obu wielkich, miewali pretensje. (Twierdząc np., iż wersja sceniczna danego utworu wypacza jego myśl, kłamie poetyce, powiedzmy, Witkacego, ażeby wspomnieć tylko słynne batalia Puzyny.) Jednak sam fakt udostępnienia przez teatr utworów figurujących w najbardziej podstawowych leksykonach sztuki XX wieku był dla naszej publiczności ewenementem. Stanowił drożdże i pożywkę dla umysłów, frajdę dla koneserów - poniekąd niezależnie od końcowego efektu. Niemało też dawało do myślenia to, że za inscenizacje owych sztuk brali się chętnie twórcy młodzi. Dosyć wspomnieć, że prapremiera polska Szewców, prawdziwej summ

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pożytki z klasyków (współczesności)

Źródło:

Materiał nadesłany

Odrodzenie nr 26

Autor:

Barbara Kazimierczyk

Data:

26.06.1987