EN

23.08.1998 Wersja do druku

Niektórzy przez teatr

PIOTR {#os#40776}GRUSZCZYŃSKI{/#}: -Zadekla­rowałeś kiedyś, że tworzysz teatr dla "pokolenia martensów". Czy nadal tę deklarację podtrzymujesz? PIOTR {#os#705}CIEPLAK{/#}: - To była deklara­cja żartobliwa Nie wycofuję się z niej, ale opatruję komentarzem. Lepiej mówić, że dla "martensów", niż że nowoczesny czy uniwersalny, bo te słowa brzmią głupio i pusto. Kiedy zaczynałem pracę jako dy­rektor Teatru Rozmaitości, "martensy" uła­twiały mi wytłumaczenie tego, co chcę zrobić, zastępowały manifest. Wiadomo jednak, że nie chodziło o sprawdzenie me­tryk urodzenia widzów. Wiadomo też, że poruszam się w kręgu tematów dość po­ważnych, w jakiś sposób staroświeckich, że uważam za konieczne poszukiwanie do­bra i rozmowę o wartościach. Nie chodzi­ło więc wcale o jakąś młodzieżowość dzia­łań, ale o próbę ocalania resztek świata. Tyle że używanie takich sformułowań na co dzień grozi frazesem. - Dlaczego uznałeś, że te

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Niektórzy przez teatr

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny Nr 34

Autor:

rozmawiał Piotr Gruszczyński

Data:

23.08.1998