Gdy zakończył się spektakl "Kobieta zawiedziona" w wykonaniu Krystyny {#os#305}Jandy{/#}, po policzkach pań spływały łzy. Panie jeszcze raz uświadomiły sobie, że niecni panowie nieraz porzucają, oszukują i zawodzą pokładane w nich nadzieje. Fragmenty pamiętnika Simone {#au#1396}de Beauvoir{/#} reżyser przedstawienia i autor adaptacji Magda {#os#7179}Umer{/#} rozpisała na aktorkę, telebim i piosenki francuskie. Aktorka zagrała jak zwykle to samo, Krystynę Jandę, którą można lubić lub nie, ale wiadomo czego się po niej spodziewać. Były zatem gwałtowne zmiany tempa i nastroju, histeria przemieniana w prawie bezgłośne łkanie, połykanie głosek, nerwowe powtarzanie słów, drżenie głosu. Bardzo przekonujące i - zwykle - celne. Na telebimie (dużym ekranie wideo) można było oglądać nieszczęście Krystyny Jandy w powiększeniu. Były grymasy bólu, zmieniające się w bolesny uśmiech, lament zmieszany z beznamiętną relacją, drżenia warg, mruże
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Gazeta w Lublinie nr 266