- Cały mój pomysł inscenizacyjny polega na tym, że widzowie przychodzą do teatru, który okazuje się być studiem radiowym. Widzimy aktorów w dżinsach, ubranych współcześnie. Radio transmituje na żywo słuchowisko pod tytułem "Fantazy" Juliusza Słowackiego. W ten sposób zachowuję język Słowackiego, średniówkę, krynoliny, dorożki, pływające łódki, kury, gęsi, kaczki... cały świat dworku Respektów na Ukrainie. Poza tym mamy ludzi, którzy nagrywają to słuchowisko. Mam nadzieję, że te dwa plany będą się coraz bardziej przeplatać, dopełniać i nasycać - mówi Piotr Cieplak, reżyser "Fantazego" w Teatrze Miejskim w Gdyni.
Z reżyserem Piotrem Cieplakiem [na zdjęciu] o najnowszej premierze Teatru Miejskiego - "Fantazym", o karierze teatralnej i Kubusiu Puchatku rozmawia Łukasz Rudziński. "Fantazy" to jeden z najbardziej ironicznych dramatów Słowackiego. Bohaterowie dramatu mają rozdane określone role do odegrania tuż przed rozpoczęciem akcji, dzięki czemu mamy tu do czynienia z dramatem konwenansów i grą pozorów. - Od początku zakładam, że ten utwór jest kompletnie nieznany. Nie robię z tego dramatu - ja również nie zasypiam ze Słowackim przy poduszce. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie dość, że "Fantazy" napisany jest nieużywanym dzisiaj językiem, to jeszcze jest niesłychanie skomplikowany wewnętrznie. Przystępując do czytania Słowackiego, nie tyle próbuję go interpretować, co go po prostu odsłaniam - chcę pokazać jego piękno i wszelkie możliwe tonacje tam zawarte: wzniosłość, komizm, farsę, żenadę, hipokryzję czy fałsz. Jeśli spojrzy się na "