"Tragedia Macbetha" w reż. Grzegorza Kwiecińskińskiego w Akademii Teatralnej w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Dramat Szekspira w wykonaniu studentów IV roku a w reżyserii Grzegorza Kwiecińskiego przypomina niekiedy złagodzonego "Mad Maxa": skórzane ciuchy, wymyślne fryzury i malunki na twarzach, szczęk metalu i łańcuchów, trochę dymu. Zamek Makbeta i pieczarę czarownic tworzy imponująca metalowa konstrukcja rozstawiona na ziemi - kojarzy się ze szkieletem monstrualnego namiotu-igloo, kopułą, albo odnóżami jakiegoś cybernetycznego pająka. Wokół są lustra, trony jeżdżące na kółkach, łańcuchy zwisające z sufitu. Wszystko to tworzy - dobrze oświetloną - atrakcyjną wizualnie industrialną oprawę (...) Bo też i umiłowanie władzy, wyrzuty sumienia, jakie dręczą bohatera, nie sa przypisane ani do konkretnej epoki, ani stroju, ani grupy społecznej. Tak więc i czarownice w porwanych rajstopach i Lady Makbet w skórzanej minispódniczce i z dreadami - wypadnie wiarygodnie, jeśli tylko siła interpretacji będzie przekonująca. Jak jest w białostockim spektak