EN

18.03.2000 Wersja do druku

Harwood dwukrotnie

Prawie jednocześnie w dwóch teatrach warszawskich mieliśmy okazję obejrzeć sztuki Ronalda Harwooda, nieźle zadomowionego na polskiej scenie. Ateneum pokazało "Herbatkę u Stalina", Współczesny - "Koncert". Ten sam autor# a utwory i przedstawienia skrajnie odmienne. "Herbatka..." razi schematyzmem i mieliznami dramaturgicznymi, "Koncert" tchnie świeżością.

"Herbatka...", nawiązująca do nurtu obrachunków politycznych, w twórczości Harwooda nie zajmuje wysokiego miejsca. Autor chyba nazbyt nie lubi Bernarda Shawa, aby mógł pokusić się o ciekawy dramat z szacownym dramaturgiem w roli głównej. Harwood, oczywiście, potępia (i słusznie) Shawa za jego naiwność, a nawet ślepotę w stosunku do Rosji radzieckiej i jej przywódcy. Ale to jeszcze nie powód, żeby rysować postać jednym kolorem. Gdyby Shawa znało się tylko z dramatu Harwooda, można by odnieść wrażenie, że to po prostu półidiota o nader wątpliwym poczuciu humoru, całkowicie oderwany od rzeczywistości. To nazbyt rażące uproszczenie. Na tym tle - o paradoksie - Stalin wypada znacznie korzystniej, bo przynajmniej wie, co robi Ale mniejsza nawet o wiarygodność głównych i pobocznych bohaterów Sęk w tym, że już w pierwszej scenie wiadomo, co się zdarzy, a raczej, że nie zdarzy się nic, bo od razu widzimy, że dramat polega na dowodzeniu tego, co

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Harwood dwukrotnie

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna nr 66

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

18.03.2000

Realizacje repertuarowe