Henryk Baranowski pracując na tekście Heinera Müllera konstatuje koniec historii, który następuje wraz z końcem literatury. W "Gnijącym brzegu" krzyżuje się obraz apokaliptycznego upadku świata z beznadziejnymi wysiłkami martwego literackiego "ja", żeby znaleźć własną tożsamość i zrozumieć świat - pisze Ewa Uniejewska w wortalu teatrakcje.pl.
Pierwsza noc moja Dla niej to ostatnia Wyje Wsłuchajcie się dobrze w to wycie Gdyście w mym łonie leżeli tak samo Wyła Kolchida i do dzisiaj wyje Już płonie Dalej Chcę wasz śmiech usłyszeć* 18 lipca 1985 roku był dniem szczególnym zarówno dla warszawskiego Teatru Studio, jak i dla teatru polskiego w ogóle. Miała wówczas miejsce polska prapremiera spektaklu "Gnijący brzeg" w reżyserii Henryka Baranowskiego, opartego na tekście postmodernistycznego twórcy z NRD - Heinera Müllera. Jest to pierwszy spektakl w Polsce, który powstał na podstawie tekstu "niewiernego ucznia Brechta", jak zwykło się nazywać Müllera. Dzisiaj - 25 lat od tego artystyczno-historycznego wydarzenia oraz 15 lat od śmierci niemieckiego dramaturga - można zauważyć, że recepcja w Polsce twórczości Müllera (która nadal stanowi "pasjonujące zadanie do rozwiązania przez teatr", jak twierdzi Grzegorz Sinko w jednym z pierwszych artykułów o spektaklu Baranowskiego) przebiega