Teatrowi Polskiemu czasów dyrekcji Grzegorza {#os#2571}Mrówczyńskiego{/#} nie sposób odmówić ani ambicji repertuarowych, ani też inscenizacyjnego rozmachu. W rok po głośnej premierze "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego, zdecydował się on ponownie zmierzyć z tym największym romantycznym repertuarem, i za jego to sprawą po sześćdziesięciu latach, usprawiedliwionej tylko do 1957 roku i może jeszcze w 1982 roku nieobecności, powróciły oto na tę scenę Mickiewiczowskie "Dziady". Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że dla poznańskiego teatru jest to przedsięwzięcie ogromne. Dramat tak trudny i myślowo, i konstrukcyjnie z jednej strony, narodowa mistyka i historiozofia, z drugiej - obraz cierpień, prześladowań i rosyjskiej niewoli. Każdorazowo więc wystawienie "Dziadów" stanowi pewnego rodzaju test dla teatru jako instytucji, a także dla reżysera, scenografa, muzyka, aktorów. Jak wypadł on więc dla poznańskiego teatru? Ot
Tytuł oryginalny
Od dawna oczekiwany arcydramat
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski Nr 288