EN

26.10.2002 Wersja do druku

Kochaj albo rzuć

Na scenie - ascetyczna pustka: me­talowa rama i dwa krzesełka. Scenografia " Męża i żony " do złudze­nia przypomina dziurę budżetową. Czyżby cięcia w wydatkach? Ską­dże! To oszczędność artystyczna. Ministerstwo finansów jednak mogłoby rozważyć pomysł zatrudnienia Anny {#os#4013}Augustynowicz{/#} w roli doradcy ekonomicznego, jako że re­żyser niewątpliwie ma pomysły na to, jak z niczego zrobić coś. Owo "coś" to teatr z całą jego umownością i dawnymi kon­wencjami. Kto mieczem wojuje... - Alfredzie, kocham, kocham Cię nad życie - wyznaje kochasiowi Elwira. Ale jak wyznaje? Takim tonem równie dobrze mogłaby oznajmić: "Alfred, ryba, którą nam podano, jest nieświeża!". Kiedy zaś mąż-rogacz indaguje żonę o miłosne listy: "Aj, Elwiro? Żono! Co to jest? Te listy!" - robi to, jak gdyby zapytywał: "Ładną mamy dziś pogodę?". Twórcy spektaklu nawet nie próbują tworzyć iluzji. Bez pruderii obnażają teatralną sztuczność. Bawią się

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kochaj albo rzuć

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza-Trójmiasto Nr 251

Autor:

Natalia Ligarzewska

Data:

26.10.2002

Realizacje repertuarowe