EN

14.12.2002 Wersja do druku

Kwartet na ringu

Scena jest jak ring zapaśniczy. Kwartet bohaterów "Męża i żony" wkracza na nią razem. Wszyscy kłaniają się, jak zawodnicy przed walką; eleganc­kie, choć dość swobodne, czarne stroje podkreślają "gotowość bo­jową". Nikt nie opuści areny aż do końca krótkiej, niewiele ponad­godzinnej inscenizacji. Nie o in­trygę Fredrowskiej komedii cho­dzi Annie {#os#4013}Augustynowicz{/#}, lau­reatce Paszportu "Polityki", re­żyserującej gościnnie w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku - lecz o sa­mą grę erotycznych uniesień i zdrad. Grę symbolizowaną po­przez małą czerwoną piłeczkę, która podawana z rąk do rąk, pocierana, miętoszona, ogrywana w najrozmaitszy sposób, łączy bohaterów. Efektowny pomysł i subtelny, pozbawiony wszelkiej wulgarności, a przy tym - poprzez swą całkowitą mechaniczność - odbierający wszelką ra­dość grze, nadający jej jakiś smu­tek. Pierwsze recenzje z premiery mówiły o całkowitej nieśmieszności tak granego Fredry.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kwartet na ringu

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka Nr 50

Autor:

A.C.

Data:

14.12.2002

Realizacje repertuarowe